
Pogoda w ostatni dzień kursu była pod wielkim znakiem zapytania. Zaryzykowałyśmy jednak dość długą podróż i to się nam bardzo opłaciło. Pojechałyśmy zobaczyć Cascate delle Marmore.

Przyjechałyśmy około 10:50, a o 11:00 włączana była kaskada. Po trzech sygnałach syreny ( robi wrażenie!) zobaczyłyśmy z jakim impetem i siłą popłynęła woda. Wzbudziło to nasz zachwyt.

Zeszłyśmy szlakiem w dół ( dystans okolo 40 minut). Najpierw z przymrużeniem oka patrzyłyśmy na osoby ubrane w przeciwdeszczowe płaszcze, a potem same pożałowałyśmy, że ich nie mamy, bo po zbliżeniu się do szybkiego nurtu wody zostałyśmy prawie kompletnie spryskane wodą. Było jednak ciepło i wysuszyłyśmy się dość szybko.

Wśród turystów byli głównie Włosi i o dziwo bardzo dużo psów ze swoimi właścicielami.
Według mnie przyjechayłyśmy tam w idealnym momencie, jeśli chodzi o temperaturę. Bo to dość męczące zejście trasą w dół, żeby potem ponownie wspiąć się na sama górę.
Widziałyśmy też cudowna tęczę.

Ukoronowaniem naszego pobytu była przepyszna kanapka z porchettą.

Padający deszcz nie przeszkodził nam przespacerować się po centrum Spoleto. Po kawie w klimatycznej kawiarni poszłyśmy na Piazza del Duomo, gdzie katedra wyłaniająca się nagle zza rogu zrobiła piorunujące wrażenie.
Tym bardziej że szłyśmy do katedry w deszczu, a po wyjściu z kościoła czekało na nas słońce. Wspaniały efekt!


Do zobaczenia w Umbrii mam nadzieję za rok 🙂
16.09.2022 Ewa Moskal
